Przedostatni odcinek sezonu zobowiązuje i scenarzyści Daredevila wydają się to doskonale wiedzieć. Musze przyznać, że wraz ze zbliżającą się końcówką serii, coraz lepiej myślę o tym serialu. W końcu brak tu wulgarnej wręcz wtórności i generycznych dialogów. Nie ma też jakiejś wybitnej błyskotliwości, jednak zdecydowana poprawa jakości jest mocno zauważalna.
Ten odcinek uważam za jeden z najlepszych, jak nie najlepszy z serii, ale paradoksalnie niewiele mogę o nim napisać. Dzieję się tutaj dosyć dużo – mamy sporo wątków, które wyraźnie szykują się pod finał sezonu. Nie wdając się w szczegóły mogę jedynie powiedzieć, że tytuł odcinka jest bardzo znamienny i istotny dla każdej postaci ujętej w tym epizodzie. Nie ma tutaj dynamicznej akcji, odcinkowa misja Daredevila jest traktowana raczej pobieżnie, mimo że zajmuje się kolejnym członkiem organizacji przestępczej (tak jak przewidywałem to w pierwszym odcinku), z resztą jednym z najciekawszych, bo jak wiecie nie przepadam za czarnymi charakterami w tym serialu. Nie do końca rozumiem sens tego, dlaczego ta postać w ogóle wchodziła w układ z Fiskiem, a tym bardziej nie pojmę tego, dlaczego w swoim biznesie wykorzystywała armie niewidomych, która jest kompletni bez sensu,jednak sam szef tej grupy stał się na koniec lekko intrygujący. W zasadzie nie ma to znaczenia, bo cały ten interes od początku wydawał się po prostu głupi.
Dwa aspekty powodują, że uważam ten odcinek za bardzo dobry, jak na kategorię Daredevila ma się rozumieć. Po pierwsze świetny, w punkt trafiony krótki monolog Fiska na koniec epizodu, opisujący współczesny świat zapatrzony w internet, media społecznościowe i fotki kotów. Być może zbyt dosłowny, ale trafiony w punkt i co ważne nareszcie scenarzyści chociaż trochę się przebudzili i przestali generować dialogi z maszyny losującej. Z resztą sprawdza się ta zasada w całym odcinku, gdzie jeszcze jest kilka sytuacji, gdzie dialogi naprawdę trzymają solidny poziom. W zasadzie większość odcinka jest przegadana, ale akurat w tym przypadku dobrze to robi serialowi. Dzięki temu, w końcu widać emocje i dramatyzm, co jest tym drugim aspektem, o którym chciałem wspomnieć. Wszelkie uczucia malują się na twarzach bohaterów, które dostały od życia tym razem mocno w kość i tym razem to po nich widać.
Szkoda, że tak późno scenarzyści stanęli do końca na wysokości zadania i zabrali się do roboty, bo nareszcie Daredevil zaczyna robić się solidnym serialem nie tylko dla fanboy’ów komiksów Marvela. Jeśli finał utrzyma taki poziom, to z pewnością zawyżę ostateczną ocenę tego serialu, który jak na razie uważam za przeciętniaka z dobrymi scenami walki.
Wszystkie zdjęcia w tym artykule pochodzą z oficjalnej strony Marvela.